Nareszcie koniec! Koniec z przeprowadzką, koniec z Australian Open i koniec z cholerną grypą i zapaleniem oskrzeli, które przyplątały się juz od zeszłej soboty. To, że się pochorowałam sprawiło, że przeprowadzał nas praktycznie sam mój mężczyzna z jednym z synów, który (syn) jeszcze się jakoś trzymał. Reszta rodziny czyli drugi syn, córcia i ja praktycznie leżeliśmy plackiem a raczej plackami w łóżkach.
A teraz to co już dawno zrobiłam ale nie mogłam pokazać, bo leciało do siostry :) Czapka, którą TUTAJ pokazywałam została spruta i zrobiłam nową taką:
Siostra zażyczyła sobie też toczek ze ślicznej fioletowej merino
A teraz to co już dawno zrobiłam ale nie mogłam pokazać, bo leciało do siostry :) Czapka, którą TUTAJ pokazywałam została spruta i zrobiłam nową taką:
Siostra zażyczyła sobie też toczek ze ślicznej fioletowej merino
Pozdrawiam wszystkich gorąco :)
Oj ja też nie lubię przeprowadzek. na osłodzenie mam dla Ciebie wyróżnienie. Zapraszam do mnie po odbiór.
OdpowiedzUsuń